W środowy poranek doszło do dramatycznego zdarzenia na Bałtyku, kiedy to kapitan jachtu Milou został zmyty przez falę z pokładu. Incydent zakończył się rozbiciem jednostki o falochron Portu Północnego w Gdańsku. Na szczęście, mimo wyziębienia, kapitan został uratowany i przewieziony do szpitala – poinformowała Morska Służba Poszukiwania i Ratownictwa (SAR).
Interwencja służb ratunkowych
Morska Służba Poszukiwania i Ratownictwa otrzymała zgłoszenie o godzinie 9:34. Jak przekazał rzecznik SAR, Rafał Goeck, informację o człowieku w wodzie dostarczył Kapitanat Portu w Gdańsku. Mężczyzna, w wieku 60-70 lat, został podjęty z wody przez załogę pogłębiarki. Następnie przekazano go do statku ratowniczego Wiatr.
Przebieg zdarzenia
Według relacji uratowanego kapitana, samodzielnie żeglował jachtem Milou, gdy nagle fala zmyła go z pokładu około godzinę przed odnalezieniem. Jacht znajdował się wtedy około 4 mil morskich od brzegu. Warunki na morzu były trudne, z falującą wodą ocenianą na 4-5 w skali Beauforta.
Stan kapitana po akcji ratunkowej
Po podjęciu z wody, kapitan, będący w stanie wyziębienia, został niezwłocznie przetransportowany do szpitala. Dzięki szybkiej interwencji ratowników udało się uniknąć najgorszego scenariusza.
Losy jachtu Milou
Jacht Milou, pozbawiony kapitana, dryfował w stronę brzegu. Ostatecznie rozbił się o falochron Portu Północnego w Gdańsku, gdzie nadal się znajduje. Kadłub jednostki uległ uszkodzeniu, jednak jacht utrzymuje się na powierzchni dzięki betonowym gwiazdoblokom. Na szczęście, nie doszło do wycieku paliwa, co mogłoby skutkować katastrofą ekologiczną.